fbpx

Czego Asterias Rubens może nauczyć nas o wspieraniu polskiej szkoły

Czy warto?

Często słyszę pytanie: „Co da pomoc jednemu dziecku w szkole? Jakie znaczenie ma wsparcie jednej wychowawczyni, skoro w Polsce są setki tysięcy dzieci?”. To pytanie z pozoru logiczne, ale mocno upraszczające rzeczywistość.

Pomoc jednej osobie może jednak mieć znaczenie. Tak jak w historii o dziewczynce, która wrzucała rozgwiazdy z powrotem do morza. Kiedy mnich zapytał: „Po co to robisz? Nie uratujesz wszystkich, to nie ma sensu”, odpowiedziała: „Dla tej jednej to ma sens”.

W szkole jedna wrażliwa osoba w roli wychowawcy może zmienić życie jednej klasy. Wspiera dwadzieścia osób, a efekt idzie dalej – do rodziców, innych nauczycieli, do całej społeczności. Każde dziecko, które czuje się widziane i zrozumiane, to mała zmiana, która buduje coś większego.

Każde działanie ma echo, każda reakcja na dyskryminację zwiększa widoczność problemów osób doświadczających nierówności w szkole.
Pomoc jednej osobie uczniowskiej to nie drobiazg, to początek.
Jeden akt wsparcia może być początkiem do większych zmian w systemie.
Choćby dlatego, że  uczy empatii, tworzy bezpieczne miejsce, gdzie każdy czuje, że się liczy. W świecie edukacji liczą się takie właśnie małe, codzienne gesty.

Więc jeśli ktoś pyta: „Po co to robisz, przecież wszystkich nie uratujesz?”, odpowiedź jest prosta: „Dla tej jednej osoby ma to sens”. I to wystarczy, by zaczęły dziać się wielkie rzeczy.

W poszukiwaniu trwałej zmiany

Z drugiej strony, wiem, że pojedyncze wysiłki, choć ważne, mają swoje granice. Pytanie, które warto zadać: czy jeden nauczyciel “z powołania” wystarczy, aby szkolne życie stało się naprawdę dobre, wspierające i budujące odporność psychiczną uczniów na przyszłość? I jeśli nawet tak, to jakim kosztem dla tej jednej osoby?

Osoby nauczycielskie, które decydują się na pracę nad widocznością osób uczniowskich doświadczających nierówności, w naszej Fundacji nazywamy „latarniczkami” i „latarnikami” –  osobami, które rozświetlają drogę w mroku systemowych trudności i nierówności.

Jeżeli już o trudnościach i nierównościach mówimy, to ich samotna walka często ma wysoką cenę. Kosztuje ich więcej, niż jesteśmy gotowi przyznać: nie tylko emocjonalne i fizyczne wypalenie, ale także utratę nadziei na zmianę. Tym samym traci także cała szkoła – traci wartościowych ludzi, którzy nie mają już siły, by działać dalej, traci, bo odchodzą osoby zdolne do wprowadzania realnych zmian.

Zmiana w widoczności osób doświadczających nierówności w systemie edukacyjnym nigdy nie zajdzie w izolacji i na barkach jednej osoby. To złożony proces, który wymaga zrozumienia relacji między jednostkami a środowiskiem, w którym te jednostki działają. Widoczność osób uczniowskich, które mierzą się z nierównościami, nie zależy tylko od ich własnych zasobów. Potrzebne jest środowisko, które ich wspiera

Dlatego nie wystarczy jeden nauczyciel. Potrzebna jest sieć, a nawet, pokuszę o się o stwierdzenie, sieciowanie „latarników i latarniczek edukacji”, w celu działania razem, wspierania się nawzajem i tworzenia trwałego systemu wsparcia. Widoczność osób uczniowskich  doświadczających nierówności nie może opierać się wyłącznie na indywidualnych wysiłkach. Potrzebujemy wspólnoty, w której każda zaangażowana w edukację osoba jest częścią większej sieci wsparcia, działającej na rzecz widoczności problemów wszystkich osób w szkole. Tylko wtedy możemy zacząć mówić o prawdziwej, trwałej zmianie.

Picture of Michał Maciejak

Michał Maciejak

pedagog, trener, psychoterapeuta

Tekst powstał w ramach projektu Edukacja Bez Nierówności. Realizacja zadania publicznego jest możliwa dzięki wsparciu finansowemu zapewnionemu przez Miasto Łódź.

Zapraszamy na konferencję "Edukacja Bez Nierówności"

Spotkajmy się razem i budujmy wspólnotę osób, dla których ważna jest idea DEI (diversity-equity-inclusion) w polskiej edukacji. 

W programie m.in. sesje dialogowa i społecznościowa, nasze autorskie karty Dobra Rada i prelekcje.

Podziel się z innymi:

Czytaj również...